-Masz dzwonić!- krzyczę z miną nadąsanego dzieciaka.
- Przecież już ci obiecałem.- czule całuje mnie w czoło i odchodzi.
- Będę tęsknić.- szepcze ze łzami w oczach, niby widzimy się co jakiś czas, ale każda minuta osobno, wygląda jak kilka miesięcy rozłąki.
- Przecież to tylko 4 dni, nie przesadzaj.- uśmiecha się po raz ostatni i wraz z Christianem odjeżdżają.
Zostaje sama na osiedlowym parkingu, śmieje się do siebie i powoli wracam. Wakacje przecież się skończyły, a jesień jest wyjątkowo zimna.
Po wejściu do mieszkania zapraszam Hannah i Josh'a.
Pijemy już trzecią butelkę wina, gdy znienacka słyszymy dzwonek. Poprawiam koszulkę i kieruje się do drzwi. Nie patrząc nawet przez wizjer otwieram je. Nerwowo wypuszczam powietrze, niemal mdleje.
- Co TY tutaj robisz?- mruczę.
- Stoję, jakkolwiek to znaczy.
-Skąd wiesz gdzie mieszkam?
- Trudno nie wiedzieć.... Mówią o tobie w telewizji. Słuchaj, Isabelle, chciałam cie przeprosić.
- Jak w telewizji?
- Ej, spokojnie, Ugh mogłaś myśleć i nie pokazywać się z Liamem przed swoim mieszkaniem...A tak w ogóle to gdzie Louis- pyta wkraczając do mieszkania.
- Nie twój zasrany interes. Przysłali Cie tutaj?- krzyczę.
- Nie, nawet nie wiedzą, że mnie nie ma w akademiku... widzisz, skomplikowane.
- Chwila, w akademiku?
- Przecież praktycznie od twojej wyprowadzki tam mieszkam, matka wyjechała do Francji, Isabelle, już nic nie jest takie samo. Oni się rozwodzą...- w jej słowach mogłam wyczuć smutek? Może ona to przeżywa?
- Ja... Uhm nie wiedziałam, czyja to wina?
- Ojca. Mamy brata...- z jej oczu wypływają dwie łzy, a ja nie panując nad sobą po prostu ją przytulam.
- Iss, kto to?- pyta Hannah.
- No tak... Hannah to moja młodsza siostra Rebecca, Reb to Hannah- przyjaciółka.
-Miło mi.- uśmiecha się Han.- Tam w pokoju to mój chłopak Josh, ale się schlał, więc mamy na niego focha.
- Też mam focha na swojego chłopaka.- stwierdza 'siostra'.
- Masz chłopaka? Jak ma na imię?- razem idą do mojej sypialnia, a ja do kuchni, tam stawiam czajnik na kuchenkę elektryczną. Wybieram numer do Liama i wytrwale czekam aż odbierze.
- Cześć skarbie, coś się stało, że dzwonisz?- już na wstępie pyta.
- Telewizja, radio, gazety...- szepczę.
- Iss, kochanie, daj spokój, proszę cie. Jadłaś, prawda?
- Gdy tylko coś się dzieje, od razu pytasz o to! Masz mnie za desperatkę?
- Uspokój się, po prostu...
- No co ?
- Boje się, okej?
- Nie masz o co.
- Mam... nie przejmuj się gazetami...
- Serio? Myślisz, że to o to chodzi? On się dowie...
- Daj sobie z nim spokój, jestem zaledwie dwa metry dalej i tak się składa, że on nawet o tobie nie myśli, gada z tą dziwką.
- Musiałeś?- szlocham.
- Przepraszam... Kocham Cię i to przez to cierpisz.
- Daj spokój.- rozłączam się.
Nim zdołam się obejrzeć już jestem w łazience i płaczę. Wiem, że Liam nie miał nic złego na myśli, ale to i tak boli, cholernie.
Nikt z nas nie może nad niczym panować. Całe moje życie było w rękach kogoś, kto nie miał nawet praw do mnie.
Z jednej strony zszokowało mnie, że oni się rozwodzą, ale z drugiej to nie moja sprawa.
- Isabelle? Wszystko dobrze?- pyta Hannah przez drzwi.
- Tak, tak, zmywam makijaż.- odpowiadam kłamiąc.
- Ja i Josh będziemy się już zbierać. - krzyczy, gdy wychodzę.
- Dziękuje, że przyszliście.- żegnam ich i kieruje się do Rebe.
- Wszystko już okej?- zalewam kubki wodą.
- Tak, ale mogę zostać do jutra?
- Oczywiście, pójdę przygotować ci jakieś ciuchy, a ty jak wypijesz to idź się wykąpać, ręczniki są na pralce.
- Dzięki.- ku mojemu zdziwieniu, ta podbiegła do mnie i dała mi buziaka w policzek.
Z szafy wyciągam parę czarnych dresów i różową koszulkę na ramiączkach, do tego czystą bieliznę. Wszystko niosę pod drzwi i zamykam się w sypialni.
Sprawdzam telefon, gdzie kilka wiadomości widniało na ekranie. Po prostu Liam się martwi.
Jakkolwiek to brzmi/ wygląda, on naprawdę jest czuły, zmęczony karierą. Każdy głupi koncert kosztuje go masę nerwów. Można powiedzieć, że to nawet nie pasja, to obowiązek. Radość sprawia mu jedynie uśmiech fanów. Podziwiam go i jak wiele tych dziewczyn, chłopaków uważam go za mojego bohatera.
piątek, 18 września 2015
czwartek, 27 sierpnia 2015
Rozdział 1
Przemierzam mokre ulice Liverpool'u, od czasu do czasu zaglądając na wyświetlacz mojego telefonu. Słyszę i czuję czyjąś obecność, a tak nie powinno być. Kilka sekund temu nikt za mną nie szedł. O tak wczesnej porze, ludzie dopiero przewracają się na drugi bok, ale nie, ja wtedy biegam, myślę. Rano zajęcia, później praca, a wieczorem problemy i tak w kółko.
Ostatni raz obracam swoją głowę, gdy moje serce praktycznie staje.
To on.
Liam nic nie wspominał... przecież to niemożliwe.
Zdenerwowana przyśpieszam krok i wchodzę w pierwszą lepszą uliczkę. Moje serce nabiera niepokojącego rytmu. Podejmuje nieco głupią decyzje i wystukuje numer do Li. Gdy nie odbiera, zrozpaczona osuwam się na murku.
- Huhu i co? Zawsze byłaś dziwką.... myślisz, że to nie była ustawka? Głupia Iss, moje idiotyczne słoneczko.- pojawia się nade mną. Jego głos jest pełen nienawiści, przeraża mnie.
Krzyczę i ze łzami w oczach i spływającym potem budzę się w łóżku.
Przez dosłownie dwadzieścia minut dochodzę do siebie. Niestety wyprzedziłam mój budzik o zaledwie kilka sekund. Z niechęcią wstaję i kieruje się do łazienki, a tam odpowiednio przygotowuje się na zajęcia.
-Hej Hannah!- ściskam moją najlepszą przyjaciółkę, przed uniwersytetem.
- Tak się stęskniłam, Manhattan bez Ciebie to dno.
- Nie przesadzaj, opowiadaj!- piszczę.
-Więc Josh był taki romantyczny... zabrał mnie na kolacje i ogólnie zapłacił masę pieniędzy, ale to szczegół. Ważne, że to najlepsze dwa tygodnie w moim życiu!- czasem zazdroszczę jej tego, że mimo takiej odległości spotyka się ze swoim chłopakiem, częściej niż ja.
- Oświadczył Ci się?- pytam idąc tuż u jej boku.
-Niee, Is, jesteśmy ze sobą dopiero dwa lata i dobrze wiesz jak to jest. Myślę, że woli zaczekać jeszcze te kilka miesięcy, by przeprowadzić się do mnie.- na ostatnie słowa wyobrażam sobie mnie i Liama... ale to nigdy nie nastanie..
- Uhm on ma racje... po co ma się spieszyć, miłość poczeka. Chyba... ale chodźmy, bo Mrs. Lenny się wkurwi.
-Hej Isabelle, chyba dla mnie opuścisz dziś zajęcia?- czyjś dobrze mi znany głos krzyczy za mną. Bez zastanowienia biegnę i autentycznie wskakuje w ramiona mojego przebranego chłopaka.
- Co ty tutaj robisz? Przecież miałeś być w Londynie.... dopiero za tydzień... ale ty tutaj.- gadam jak najęta.
- Widzisz koncert jest dopiero za dwa dni.... no cóż jeżeli mnie nie chcesz mogę sobie odlecieć.
- Nie żartuj.
- No już dobrze.- całuje mnie w usta, ale przestaje gdy kilku studentów patrzy się na nas wielkimi oczami.- To może zaczekać.- łapie mnie za rękę i prowadzi do samochodu, którym przyjechał.
- Cześć, Christian. Dawno się nie widzieliśmy, prawda?- witam się z jednym z prywatnych kierowców.
- Isabelle, to już chyba z dwa miesiące, miło Cie widzieć.
- Dosyć tych czułości, jedźmy.- mówi Liam uśmiechając się.
- Przyjechałeś by spędzić ze mną te kilka dni?
- Właściwie to, nie tylko, ale jak najbardziej.
- Musisz coś załatwić?
- Niestety, ale to wieczorem, teraz bawmy się.
Praktycznie cały nasz wolny czas oglądamy telewizję, śmiejemy się i przytulamy, ale gdy dochodzi godzina szósta, chłopak wychodzi, mówiąc, że przyjdzie do czasu kolacji.
Podobno zespół ma kłopoty, znów jakieś.
Od kilku minut siedzę i wpatruje się w ścianę przede mną. Czekam na niego już tak długo, znów się spóźnia. Tym razem miał być na czas.
Ostatni raz obracam swoją głowę, gdy moje serce praktycznie staje.
To on.
Liam nic nie wspominał... przecież to niemożliwe.
Zdenerwowana przyśpieszam krok i wchodzę w pierwszą lepszą uliczkę. Moje serce nabiera niepokojącego rytmu. Podejmuje nieco głupią decyzje i wystukuje numer do Li. Gdy nie odbiera, zrozpaczona osuwam się na murku.
- Huhu i co? Zawsze byłaś dziwką.... myślisz, że to nie była ustawka? Głupia Iss, moje idiotyczne słoneczko.- pojawia się nade mną. Jego głos jest pełen nienawiści, przeraża mnie.
Krzyczę i ze łzami w oczach i spływającym potem budzę się w łóżku.
Przez dosłownie dwadzieścia minut dochodzę do siebie. Niestety wyprzedziłam mój budzik o zaledwie kilka sekund. Z niechęcią wstaję i kieruje się do łazienki, a tam odpowiednio przygotowuje się na zajęcia.
-Hej Hannah!- ściskam moją najlepszą przyjaciółkę, przed uniwersytetem.
- Tak się stęskniłam, Manhattan bez Ciebie to dno.
- Nie przesadzaj, opowiadaj!- piszczę.
-Więc Josh był taki romantyczny... zabrał mnie na kolacje i ogólnie zapłacił masę pieniędzy, ale to szczegół. Ważne, że to najlepsze dwa tygodnie w moim życiu!- czasem zazdroszczę jej tego, że mimo takiej odległości spotyka się ze swoim chłopakiem, częściej niż ja.
- Oświadczył Ci się?- pytam idąc tuż u jej boku.
-Niee, Is, jesteśmy ze sobą dopiero dwa lata i dobrze wiesz jak to jest. Myślę, że woli zaczekać jeszcze te kilka miesięcy, by przeprowadzić się do mnie.- na ostatnie słowa wyobrażam sobie mnie i Liama... ale to nigdy nie nastanie..
- Uhm on ma racje... po co ma się spieszyć, miłość poczeka. Chyba... ale chodźmy, bo Mrs. Lenny się wkurwi.
-Hej Isabelle, chyba dla mnie opuścisz dziś zajęcia?- czyjś dobrze mi znany głos krzyczy za mną. Bez zastanowienia biegnę i autentycznie wskakuje w ramiona mojego przebranego chłopaka.
- Co ty tutaj robisz? Przecież miałeś być w Londynie.... dopiero za tydzień... ale ty tutaj.- gadam jak najęta.
- Widzisz koncert jest dopiero za dwa dni.... no cóż jeżeli mnie nie chcesz mogę sobie odlecieć.
- Nie żartuj.
- No już dobrze.- całuje mnie w usta, ale przestaje gdy kilku studentów patrzy się na nas wielkimi oczami.- To może zaczekać.- łapie mnie za rękę i prowadzi do samochodu, którym przyjechał.
- Cześć, Christian. Dawno się nie widzieliśmy, prawda?- witam się z jednym z prywatnych kierowców.
- Isabelle, to już chyba z dwa miesiące, miło Cie widzieć.
- Dosyć tych czułości, jedźmy.- mówi Liam uśmiechając się.
- Przyjechałeś by spędzić ze mną te kilka dni?
- Właściwie to, nie tylko, ale jak najbardziej.
- Musisz coś załatwić?
- Niestety, ale to wieczorem, teraz bawmy się.
Praktycznie cały nasz wolny czas oglądamy telewizję, śmiejemy się i przytulamy, ale gdy dochodzi godzina szósta, chłopak wychodzi, mówiąc, że przyjdzie do czasu kolacji.
Podobno zespół ma kłopoty, znów jakieś.
Od kilku minut siedzę i wpatruje się w ścianę przede mną. Czekam na niego już tak długo, znów się spóźnia. Tym razem miał być na czas.
Jak na zawołanie słyszę dźwięk otwieranych drzwi i jak oparzona podskakuje. Wchodzę do małego przedpokoju i spoglądam jak ściąga buty i odwiesza bluzę na wieszak.
- Znów się spóźniłeś.- stwierdzam.
- Przepraszam, kochanie. Mamy teraz niezłe zamieszanie i sama wiesz...- drapie się po głowie.
- Nie wiem.- mimo wszystko się uśmiecham.
- Co tak pięknie pachnie?
- Zamówiona pizza.- wybucham śmiechem przytulając się do Liam'a.
- Is, nie chce psuć Ci humoru, ale musimy porozmawiać.- coś nie pasowało mi w jego głosie.
- Nie możemy po kolacji?
- Wolałbym nie.- wyjmuję talerze na stół i wsłuchuje się w jego słowa. Boje się, bo nie wiem o co chodzi.
- No dobrze, w takim razie o co chodzi?- pytam siadając na blacie w kuchni.
- Widzisz...dostaliśmy zaproszenie na bankiet charytatywny, który będzie w przyszłym tygodniu. Jeżeli nie ujawnimy się do tego czasu, dostanę 'brodę'. - podchodzi do mnie co raz bliżej i składa czuły pocałunek na czole.
- No cóż ja sama nie wiem, ale najwyraźniej musimy w końcu się pokazać.
- Przykro mi, miałaś już taki spokój, znów będą za tobą łazić.
- Daj spokój i chodź coś zjeść.
- Tylko o jedzeniu?- mruży oczy i poprawia spodnie.
- Wiesz teraz muszę dużo jeść...- uśmiecham się
- Ty.... My... chyba nie wpadliśmy?- jego mina bezcenna.
- Nie, nie.- bez zbędnych ceregieli podaje na talerze po dwa kawałki pizzy hawajskiej
Od autorki:
Witam Was !
Przepraszam, że rozdział nieco pogmatwany, ale muszę się rozkręcić.
Następny już za tydzień :)
Życzę miłego zakończenia wakacji
x Gabi
- Wiesz teraz muszę dużo jeść...- uśmiecham się
- Ty.... My... chyba nie wpadliśmy?- jego mina bezcenna.
- Nie, nie.- bez zbędnych ceregieli podaje na talerze po dwa kawałki pizzy hawajskiej
Od autorki:
Witam Was !
Przepraszam, że rozdział nieco pogmatwany, ale muszę się rozkręcić.
Następny już za tydzień :)
Życzę miłego zakończenia wakacji
x Gabi
czwartek, 20 sierpnia 2015
Prolog
Mimo tego, że w życiu są piękne chwile, obraz, często przesłania nam szara mgła.
Tą szarą mgłą jest rozpacz, złość, pech i tak dalej...
Wszystko jest do dupy, gdy twój chłopak, jednego dnia znika, a drugiego widzisz go na okładkach sławnych czasopism z inną.
Co wtedy czujesz?
Myślę, że smutek, żal, gorycz i zawód.
Hyhy poznaj mnie.
Dokładnie to czułam, ale wiesz co?
Nadal żyje i nic mi nie jest.
Minął już rok, albo 'aż'.
Zmieniłam się:
Nowe ciuchy, włosy, mieszkanie, studia, praca, miasto i co najważniejsze chłopak....
Tylko w tym cały problem...
Moim chłopakiem jest mój najlepszy przyjaciel, który również został potwornie zdradzony.
Możliwe, że dlatego jesteśmy parą... bo połączyliśmy się w bólu? Dobrze rozumieliśmy?
Nasz związek był sekretem... do czasu, kiedy zobaczyłam resztę, nie mogłam tego ukrywać.
To spojrzenie...
Ale ja kochałam już innego.
Ciekawi Cie co na mnie czeka/ co się stało?
Zostań tutaj, a przeżyjesz to co ja...
****
Od Autorki:
Witam Was Serdecznie w drugiej części!
Rozdział dodam na dniach xdd
Zapraszam do komentowania !
Gabi x
Wszystko jest do dupy, gdy twój chłopak, jednego dnia znika, a drugiego widzisz go na okładkach sławnych czasopism z inną.
Co wtedy czujesz?
Myślę, że smutek, żal, gorycz i zawód.
Hyhy poznaj mnie.
Dokładnie to czułam, ale wiesz co?
Nadal żyje i nic mi nie jest.
Minął już rok, albo 'aż'.
Zmieniłam się:
Nowe ciuchy, włosy, mieszkanie, studia, praca, miasto i co najważniejsze chłopak....
Tylko w tym cały problem...
Moim chłopakiem jest mój najlepszy przyjaciel, który również został potwornie zdradzony.
Możliwe, że dlatego jesteśmy parą... bo połączyliśmy się w bólu? Dobrze rozumieliśmy?
Nasz związek był sekretem... do czasu, kiedy zobaczyłam resztę, nie mogłam tego ukrywać.
To spojrzenie...
Ale ja kochałam już innego.
Ciekawi Cie co na mnie czeka/ co się stało?
Zostań tutaj, a przeżyjesz to co ja...
****
Od Autorki:
Witam Was Serdecznie w drugiej części!
Rozdział dodam na dniach xdd
Zapraszam do komentowania !
Gabi x
Subskrybuj:
Posty (Atom)